Puste plaże Juraty, zasnęły kosze już,
Tylko facet zawiany, podpiera nosem słup.
Szarą płachtę gazety, unosi w górę wiatr,
Dzisiaj nikt nie odczyta, co nam donosił świat.
Serce gryzie nostalgia, a duszę ścina lód,
W radiu śpiewa Mahalia swój czarny smętny blues.
Hotel wolnych pokoi, w recepcji pająk śpi,
W torby wkładam powoli, okruchy tamtych dni.
Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny,
Gdy z psem do Ciebie szłam, a mewy ósemki kreśliły, kreśliły.
Już nie ma dzikich plaż i gwarnej kafejki przy molo,
Niejedna znikła twarz i wielu przegrało swą młodość, swą młodość.
Wsiadam w pociąg powrotny, ocieram jedną łzę,
Ludzie są samotni, czy tego chcą – czy nie.
Patrzę w oczy jesieni, nad morzem stada chmur,
Pejzaż moich nadziei umyka mi spod kół.
Serce gryzie nostalgia, a duszę ścina lód,
W radiu śpiewa Mahalia swój czarny smętny blues.
Hotel wolnych pokoi, w recepcji pająk śpi,
W torby wkładam powoli, okruchy tamtych dni.
Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny,
Gdy z psem do Ciebie szłam, a mewy ósemki kreśliły, kreśliły.
Już nie ma dzikich plaż i gwarnej kafejki przy molo,
Niejedna znikła twarz i wielu przegrało swą młodość, swą młodość.
Już nie ma dzikich plaż starego sprzedawcy pamiątek
I tylko w szumie traw znajduję ten cichy zakątek, zakątek.
Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny,
Gdy z psem do Ciebie szłam, a mewy ósemki kreśliły, kreśliły
Już nie ma dzikich plaż i gwarnej kafejki przy molo,
Niejedna znikła twarz i wielu przegrało swą młodość, swą młodość..
(c) 1985